TV Zabrze

23 NZSw6_22 Nie bójmy się słowa hospicjum

Nie bójmy się słowa hospicjum


Rozmowa z dr. Romanem Kuźniewiczem, lekarzem z zabrzańskiego Hospicjum Domowego, laureatem tytułu „Wolontariusz Roku”



Dlaczego ludzie często boją się słowa „hospicjum”?


Boimy się śmierci, przemijania. Bardzo często chorzy, a jeszcze częściej ich rodziny, bronią się przed hospicjum, bo już samo słowo kojarzy im się jednoznacznie i przeraża. Tymczasem nie powinniśmy się bać sięgać po taką pomoc. W hospicjum jesteśmy w stanie w bardzo wielu sytuacjach pomóc, wesprzeć cierpiącą rodzinę, a przede wszystkim samego chorego. Często słyszymy potem „jaka szkoda, że nie poprosiliśmy was wcześniej”.

My nie leczymy przeciwnowotworowo, natomiast nasza wielowymiarowa opieka medyczna, psychologiczna, wsparcie socjalne, duchowe (jeśli pacjent tego pragnie) powoduje często, że stan chorego się poprawia i przedłuża się jego życie. Istotne jest to, że my nie chcemy przedłużać życia w cierpieniu, tylko chcemy ograniczyć to cierpienie. 


Chyba boimy się też w ogóle mówić o śmierci...


Zgadza się. Czasami, już nawet w trakcie naszej opieki, rodzina nie chce w ogóle rozmawiać na ten temat z ich bliskim. A przecież często to jedyna okazja, żeby chory powiedział coś o swojej woli, dyspozycjach, gdzie chciałby być na przykład pochowany. Rodzina, w dobrej wierze, zaczyna wtedy mówić „nie, tato, będziesz jeszcze tańczył na moim weselu” albo coś w podobnym tonie. Ten ojciec zamyka się wtedy i może nie być już drugiej okazji, żeby porozmawiać. Ważne jest, by rodzina pogodziła się z odchodzeniem. Często chory jest już z tym pogodzony, usiłuje to powiedzieć, natomiast rodzina nadal nie chce tego przyjąć do wiadomości. To jest naturalne, natomiast warto, żeby cały czas nad tym pracować. 


Na jakiego typu pomoc mogą liczyć podopieczni zabrzańskiego Hospicjum Domowego?


Na opiekę zespołową w domu chorego. Oprócz lekarza do dyspozycji jest pielęgniarka. Jesteśmy silni, jeśli chodzi o opiekę psychologiczną. Mamy dwie panie psycholog, które wspomagają nas, pacjentów, ich bliskich. Choroba nowotworowa jest bardzo trudną sytuacją dla całej rodziny i otoczenia, nie tylko dla samego chorego. Czasami nawet bardziej sam pacjent jest pogodzony ze swoją chorobą, natomiast rodzina nie. Psycholog jest wtedy bardzo potrzebny. Oprócz tego można myśleć o rehabilitacji. Naszym podopiecznym wypożyczamy bezpłatnie sprzęt, jak łóżka zmiennopozycyjne, materace samopompujące, wózki inwalidzkie, fotele wc, chodziki, kule czy też koncentratory tlenu, które w wielu sytuacjach bardzo pomagają chorym. Mamy też kapelana hospicyjnego, który od samego początku jest w naszym zespole. Jeśli jest taka wola samego chorego, korzystamy również z jego pomocy. Czasami chorzy wolą, by był to ksiądz parafialny. Często obserwujemy, nawet u ludzi dotąd będących dalej od Kościoła, pewne uspokojenie się po wizycie kapłana. Pamiętajmy jednak, że my nie wyręczamy rodziny. W hospicjum staramy się tylko wspomóc rodzinę w opiece nad chorym. Najlepiej opiekują się nami najbliżsi, członkowie rodziny, ewentualnie nasi przyjaciele. Między innymi ten temat poruszamy w organizowanym przez nas kilkutygodniowym bezpłatnym kursie z opieki nad chorym, który od kilku lat cieszy się dużym zainteresowaniem nie tylko zabrzan.


Iloma osobami opiekuje się aktualnie Hospicjum?


To około 50 osób. Wszyscy są chorzy onkologicznie. Sporadycznie zdarzają pacjenci z innymi chorobami, ale głównie są to właśnie pacjenci z chorobami onkologicznymi. Niektórzy są pod naszą opieką tylko kilka dni czy wręcz godzin, inni nawet dwa, trzy lata. Nasz zespół liczy kilkanaście osób.


Czego można życzyć Hospicjum?


Jak najmniej biurokracji, jak najwięcej przyjaznych dusz wokół i sił, żebyśmy się nie wypalali. 


Rozmawiał: Igor Cieślicki