TV Zabrze

Z łzą wzruszenia w oku


Z łzą wzruszenia w oku

Zakończenie roku szkolnego w niektórych szkołach wiązało się z dodatkowymi emocjami. Na emeryturę odeszły bowiem wieloletnie dyrektorki dwóch placówek: Szkoły Podstawowej Specjalnej nr 38 im. Małego Księcia oraz Szkoły Podstawowej nr 3 im. Bohaterów Monte Cassino.

Marlena Rybacka Szkołą Podstawową Specjalną nr 38 kierowała przez ostatnich 30 lat. - Kiedy podjęłam to wyzwanie, miałam jasno określony kształt szkoły, jaką chcę stworzyć dla dzieci z niepełnosprawnością intelektualną. Szkoła miała być miejscem, gdzie podsumowujemy nasze działania, natomiast działamy poza budynkiem szkoły. Uczestniczymy w życiu społecznym miasta, regionu, kraju, ponieważ nasze dzieci muszą być przygotowane do życia społecznego. Z drugiej strony, również społeczeństwo musi się nauczyć funkcjonować z naszymi uczniami. Wydaje mi się, że osiągnęliśmy ten cel. Nasza szkoła może się pochwalić licznymi sukcesami. Mamy laureatów wielu przeglądów, nie tylko tych skierowanych do dzieci z niepełnosprawnością. Nasze dzieci uczestniczą we wszystkich wydarzeniach, są otwarte. Możne więc powiedzieć, że osiągnęłam to, czego chciałam. Jesteśmy równoprawnymi uczestnikami życia społecznego i prosimy społeczeństwo: uczcie się nas – uśmiecha się Marlena Rybacka.

Łez wzruszenia nie zabrakło również w Szkole Podstawowej nr 3, gdzie po raz ostatni jako dyrektor spotkała się z uczniami Janina Grzegrzółka. - To były piękne lata – uśmiecha się Janina Grzegrzółka, która kierowała szkołą przez 27 lat. - Współpraca ze wszystkimi układała się zawsze bardzo dobrze. Zarówno z władzami miasta, władzami oświatowymi, jak i nauczycielami, rodzicami i przede wszystkim z naszą młodzieżą, z naszymi dziećmi. Przeżyliśmy dwie reformy oświaty, przyjęliśmy imię Bohaterów Monte Cassino. Czuję dziś ogromną radość i wzruszenie. Starałam się przekazywać dobro, jak umiałam najlepiej i cieszę się, że w sercach dzieci coś dobrego zakiełkowało – dodaje.
To nie było jedyne pożegnanie w zabrzańskiej „trójce”. Na emeryturę, po 37 latach pracy, przeszedł Marek Skinder, uwielbiany przez uczniów szkolny woźny. - Pamiętam, kiedy przyszedłem tu w maju 1987 roku. Spodobało mi się i tak tu zostałem – wspomina pan Marek. - Jestem dumny, że mogłem pracować w tej szkole, z tymi wszystkimi ludźmi. Lubię dzieci, a dzieci lubią mnie. Potrafię się z nimi dogadać. Wzajemnie darzymy się sympatią i szacunkiem. Mam nadzieję, że będę miał okazję tu bywać – podkreśla Marek Skinder. GOR